Ubud. Miasto świątyń i miasto świątynia - religii i sztuki. Muzea, galerie, świątynie. Nie ma sensu wymieniać każdej, którą odwiedziłem, zwiedziłem, przeżyłem. Chłonę atmosferę tego miejsca dzisiaj szczególnie uroczystą ze względu na obchodzone właśnie Święto..
Wszyscy Balijczycy odświętnie ubrani. Na każdym kroku ołtarzyk. Na nim, lub pod nim (dla złych duchów) stosowna ofiara: kadzidełko, kwiatki, owoce. W jednej ze świątyń starsza pani ofiarowuje kurę.Kura jest uwiązana przy ołtarzu. Po dłuższej chwili wraca do koszyka i wraz z właścicielką do domu. Zwiedzanie muzeów zacząłem od... Wygląda jak zespół pałacowy - kilka pawilonów na wzgórzu, pomiędzy nimi ogród wodny. Piękne miejsce, a wewnątrz skarby sztuki balijskiej. Największe wrażenie robi malarstwo - trochę w stylu Bruegela, Obrazy pokazują życie ludzi - jedni pracują inni walczą, kochają się. Niektórzy się bawią, inni umierają. Jak to w życiu. Podobają się mi również piękne smukłe rzeźby w drewnie. Stamtąd idę do galerii ... To jego dom. W głównym budynku żyją jego bliscy - wewnątrz, w ogrodzie, w sąsiadujących pawilonach - figury świętych, obrazy, tkaniny, ozdobne ptaki w pięknie wykonanych klatkach, Wspaniałe płaskorzeźby na drewnianych elementach budowli - wspaniała uczta dla oka, a dla uszu - dobiegają skąś dźwięki gamelanu. Można by tu spędzić cały dzień, ale ja wychodzę po godzinie - mam tylko dwa dni na Ubud. Spacerując ulicami docieram na przeciwległy kraniec miasta, na dalekie przedmieścia. W drodze powrotnej skręcam w wąską uliczkę w poszukiwaniu kaczki po balijsku - gdzie indziej będzie lepiej smakowała niż w sercu Bali? Po chwili w spokojnej, znajdującej się w ogrodzie starego domu restauracji otrzymuję pięknie podany i świetnie smakujący regionalny rarytas. I piwko do tego. Nieopodal, jedna obok drugiej z działają małe agencje turystyczne - przeglądam oferty transportu na Gili Islands. Po drodze do hotelu kupuję bilet na wieczorny spektakl... Odbędzie się w ...to dodatkowa atrakcja.
Po krótkiej sjeście postanawiam jeszcze zwiedzić okolice Anis Villa, docieram na pola ryżowe dech mi zapiera. Położone na wzgórzach, połączone siecią kanalików tworzą słynną z przewodników pajęczynę, A wśród nich piękne, duże stare domy- rezydencje w sporej liczbie
służące teraz jako hotele.
Wieczorem, wracając z pokazu kupuję bilet na prom, na Lombok, oczywiście z transportem z Ubud do portu i z portu do Mataram