Po 2 nocach i jednym dniu na pokładzie łodzi płynącej w górę największej rzeki Borneo w T. Przesiadamy się na speed boat i za 80 krp po 2 godzinach jesteśmy na miejscu. Andy (tak na imię Dayakowi którego gościem jestem) prowadzi mnie do domu i przedstawia żonie i tesciowej (długie uszy,tatuaże na rękach i nogach!!!)
Obwozi mnie skuterem po okolicy. Oglądam sądsiednie wsie, długie domy, okolicę wokół. Mieszkańcy są w większości katolikami. Kilka kościołów widziałem i tylko jeden mały meczet. W drodze powrotnej zaczynam źle się czuć - ból w okolicach kręgosłupa na wysokści nerek z prawej strony. Po paru kapsułkach nurofenu jest Ok. Dostałem matę słomian, Andy powiesił nad nią moskitierę i poszlśmy wykąpać sie w Wielkiej Rzece. Schodzi się do niej po ponacinanym pniu drzewa- niepewnie ale jakiś zlazłem. Kąpiel po dniu spędzonym w parnym upale była niezwykłą przyjemnością. Pomimo, że Makaham płynie tu jeszcze szerokim korytem nurt jest bardzo silny.
Pobnie jak my, po chwili szoruje się wokół kilkadziesiąt osób - dorsłych i dzieci. Każdy przychodxi z wiaderkiem, a w nim ręczk, kosmetyki. Kolację jemy "na mieście" i szybko zasypiam po ciężkim dniu. Rano Andy odwozi mnie na przystań i speed boatem płynę do Tre. rozpoczynając drogę powrotną. Stamtąd bierzemy ze współpasażerem z łodzi taksówkę do Melak gdzie chce zobaczyć słynny rezerwat storczyków. Niestety w moim przewodnik nie podano, że kwitne one od lutego do końca kwietnia.