Zjawy na balii?
Nie, Z Javy na Bali.
To byłby niezły tytuł na ten dzień, ale żadnych zjaw nie było, ani balii tylko regularny slow ferry, na który w porcie Ketapang przesiadamy się z naszego busa. Mija około godziny i już jesteśmy na przystani w Gilimanuk na Bali. Tutaj nasza ekipa rozdziela się - ktoś bierze taxi, część pojechała busem do Denpasar, a ja i trójka Francuzów (dwie dziewczyny i chłopak) public busem jedziemy do Loviny. Komforty mamy za sobą - busik jest stary, załoga dopycha kolejnych pasażerów, plecaki na dachu powiązane postronkami - nareszcie jest "backpakersko" Kolejna godzina i około 15. jesteśmy na miejscu. Na przystanku czeka na nas grupka lokalnych biznesmenów z branży turystycznej oferujących a to noclegi, a to dalszy transport. Dogadujemy się z jednym z nich, ma na imię Agus, prowadzi nas w kierunku swojego hotelu i po paru minutach jesteśmy na miejscu. Do wynajęcia są domki, ustalamy cenę 120 k IDR za dwuosobowy domek jest nas czworo więc pasuje. Już miałem się wprowadzać kiedy kolega Francuz zdecydował, że zaoszczędzi nieco biorąc dostawkę do pokoju swoich dziewczyn zostawiając mnie na lodzie. Od razu przestało się to miejsce mi podobać i postanowiłem odłączyć się od żabojadów i poszukać innego locum. Uczynny Agus proponuje podwiezienie skuterem do innego hotelu, który, jak twierdzi, również należy do jego rodziny i po chwili już tam jesteśmy. Miejsce jest piękne - bungalowy położone jakby w ogrodzie, wokół figurki i ołtarze buddyjskie, o wiele przyjemniej urządzony pokój - cena ta sama - zostaję. Już po zmroku wychodzę "na miasto" zakosztować uroków kurortu. Ocean jest za zakrętem, prowadząca doń uliczka i cały nadmorski pasaż to knajpka za knajpka i firemka turystyczna jedna obok drugiej. Jest po sezonie a ludzi i tak sporo - co tu musi dziać się lipcu i sierpniu? Odnajduje "moich" Francuzów, złość mi na nich dawno przeszła, i idziemy coś zjeść. Siadamy w knajpce gdzie do kolacji przygrywa całkiem niezły zespół muzyczny. Zapraszam ich jeszcze do mnie na drinka, dziewczyny jednak wracają do siebie i tylko we dwóch łykamy po kropelce szlachetnego trunku. Zasypiam po przejrzeniu poczty i zorientowaniu się co dzieję się w pracy.