Warszawa - Amsterdam

Wczesnym rankiem jestem na lotnisku. Rozglądam się za moją grupą. Są w innym terminalu. Rzut oka na ekipę: jest ok., nie widać szpanerów - przeciwnie - sympatyczne twarze, życzliwe powitanie. Odprawa bez problemów. Już siedzimy w samolocie KLM. Siedzimy i siedzimy. Pół godziny spóźnienia. Słyszę komunikat, że pasażerowie lecący do Am. Południowej z Amsterdamu nie będą dzisiaj już mieli połączeń za ocean. Patrzę na Dawida, pilota naszej wyprawy - nie reaguje, więc i ja się nie przejmuję. Wreszcie start - lot spokojny, widzę, że stewardessy KLM-u nie mają prawa do wcześniejszej emerytury - tak przynajmniej wyglądają. Lądowanie na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. Odprawa do Sao Paulo kończy się za 10 minut. Biegniemy! Niepotrzebnie. Dobiegamy by dowiedzieć się, że KLM nie zdąży przeładować bagaży. Następny lot jutro. Wściekamy się, kłócimy z personelem, ale ten doskonale opanował umiejętność jednoczesnego wymawiania słowa "nie" i głupawego uśmiechu. Perspektywa przesiedzenia całej doby w lotniskowym hollu jest dla nas, uczestników nie do przyjęcia, ale pilot naszej wyprawy dopiero pod naszą presją telefonuje do organizatora, a ten uzyskuje zapewnienie, że KLM pokryje koszty noclegu. Hotel jest na lotnisku, 30 euro/noc, warunki turystyczne. Zostawiamy rzeczy i pociągiem z lotniska jedziemy do centrum miasta. Najpierw spacer, potem obiad (podaje ładna dziewczyna z Gdańska, jak miło!) na koniec wycieczka tramwajem wodnym po kanałach Amsterdamu. Wenecja z pewnością robi większe wrażenie, ale do Holandii chyba bliżej - polecam choćby na weekend. Piękne, bardzo interesujące miasto, pełne zabytków i knajpek. Już nie żal, że w Peru będziemy o dzień krócej.

Zdjęcia (3)

Komentarze (0)